środa, 4 maja 2011

Bieganie z zupełnie innej perspektywy

Zbliża się dzień startu Daniela w Maratonie (tak mi moja intuicja podpowiada), więc pomyślałam, że przy tej okazji dorzucę swoje trzy kostki do tematu. Nie jestem raczej typem sportsmenki i o wiele bardziej cenię sobie wygodną kanapę, czy ciepłą kołderkę, gdzie uwielbiam się tulić do Agi. Wyjścia na spacery, gdy na dworze wieje lub leje to nie dla mnie. Tak przynajmniej myślałam do niedawna. Ale przecież tylko krowa nie zmienia zdania.


Nigdy nie byłam jakoś specjalnie wybiegana, więc moje wyjścia na świeże powietrze sprowadzały się do kilku szalonych sprintów i spokojnych spacerów. Możecie sobie zatem wyobrazić moje zdziwienie, gdy w zeszłym roku praktycznie z dnia na dzień, zaczęłam biegać po kilka kilometrów. Na początku nie do końca rozumiałam o co w tym wszystkim chodzi. Zamiast standardowych wyjść, były kilkudziesięciominutowe wycieczki biegowe po okolicach. Miałam nawet lekkie zakwasy (dowiedziałam się dopiero później, że tak to się fachowo nazywa), przez co średnio mi się chciało wstawać z łóżka. Z czasem jednak bardzo polubiłam jogging i obecnie nie wyobrażam sobie tygodnia bez co najmniej kilkudziesięciu kilometrów biegu.


Biegamy razem po parkach, po mieście, po górkach i nad brzegiem wody - w Irlandii wzdłuż morza, a w Toronto przy jeziorze. Lubię tą różnorodność, bo mogę zobaczyć wiele nowych miejsc, a co się z tym wiąże poznać całą masę nowych zapachów. Daniel nie przebiera łapami zbyt szybko, więc zawsze mam sporo czasu, aby porządnie obwąchać okolicę. Czasem tylko, zwłaszcza przy dłuższych biegach, brakuje mi trochę siuśka, aby móc te wszystkie nowe tereny odpowiednio zaznaczyć.

Cenię sobie również nasze wspólne biegowe rozmowy. W domu rzadko kiedy mamy chwilę czasu, aby sobie szczerze pogadać o tym co nas gryzie i swędzi. Na zewnątrz znacznie łatwiej zebrać myśli, gdy nie tarabanią te hałaśliwe skrzynki. W ogóle to tutaj też doskonale się dobraliśmy, bo ja jestem typem słuchacza, który chłonie każde zasłyszane słowo i rzadko przeszkadza rozmówcy. Natomiast Daniel potrafi godzinami gadać jak najęty. I choć często za cholercię nie wiem o co mu chodzi, to i tak przytakuję, bo wiem że sprawia mu to niesłychaną przyjemność. A nuż odpali jakiegoś scooby snacka.


Ustaliliśmy nawet z Danielem kilka sygnałów, dzięki którym wiem, że wkrótce idziemy na dłuższą przebieżkę. Pierwszy znak sygnał, to gdy zakłada swoją nieśmiertelną czerwoną czapeczkę (jesteśmy już razem ponad dwa lata, w trakcie których zaszło wiele zmian, jednak czapeczka ciągle trwa). Wtedy od razu wiem, że muszę ubrać obrożę i spokojnie czekać - z czym zazwyczaj jest problem, bo bardzo łatwo się podniecam. O planowanym biegu dowiaduję się również poprzez dźwięk wydawany przez wielką busolę, którą zakłada na swoją łapę lub fakt, że wyciąga z szafy buty do specjalnych spacerów. System działa doskonale, choć Daniel czasem mnie tylko podpuszcza, wykorzystując moją instynktowną łatwowierność. A ja głupiutka się nabieram. Kiedyś się odegram, tylko muszę wymyślić jakiś sposób żeby go podejść.

Coraz częściej na wspólne bieganie zabiera się z nami również Agusia i muszę przyznać, że jest znacznie szybsza od Daniela. Naprawdę ciężko za nią nadążyć, gdy zaczyna przebierać łapkami w powietrzu. Zastanawia mnie tylko czemu Aga biega na siedząco. Muszę to umieścić na mojej liście wigilijnych pytań. Fajne są te nasze wyjścia i bardzo je lubię, dlatego dziwi mnie, że tak mało innych dwunogów biega ze swymi pociechami. Ciekawe z czyjego lenistwa to wynika: naszego czy waszego?


(autor: ruda Lucky)

5 komentarzy:

  1. Pozdrawiam cię Lucky , Mika nie ma tyle szczęścia, moze da sie naprawić jak wrócisz.
    A swoją drogą to b.interesujący początek powieści : ,, Lucky w pustyni i w puszczy czyli niesamowite przygody psa globtrotuara "

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha, na początku myślałam, że to Aga, ale nie pasowało mi wyznanie, że nie tryb sportsmenki. Potem pomyślałam, że Ania, ale zwątpiłam jak doszłam to tulenia się do Agi na kanapie :)))))) Dobry tekst :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozdrowienia dla Lucky! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. swietny tekst, milo sie czytalo :)
    tez na poczatku myslalem, ze to Aga pisze a skumalem dopiero po tuleniu sie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. rewelka :) Buziaki z Wrocka!

    OdpowiedzUsuń

WSZYSTKO CO CHCIELIBYŚCIE ZNALEŹĆ NA BLOGU - KATEGORIE