wtorek, 24 maja 2011

Błękitne Sójki kontra Czerwone Skarpetki

Wbrew tytułowi nie będzie to bajka na dobranoc, a opis naszego debiutu w krainie bejsbola. Sportu, który dla wielu Kanadyjczyków i jeszcze większej ilości amerykanów, jest ważniejszy niż koszykówka, hokej czy football amerykański. Na mecz Boston Red Sox i lokalnych Blue Jays załapaliśmy się dzięki wyjściu organizowanemu u mnie w pracy. Dokładniej mówiąc załapałem się ja i Wojtek, bo Aga w tym czasie zagrywką wbijała przeciwników w ziemię, podczas meczów w lidze siatkówki plażowej.


Znając bejsbol jedynie z telewizji, uważamy go za raczej nudny sport. Chyba, że zamiast meczu ogląda się mix najlepszych lub najśmieszniejszych zagrań, to wtedy może być to całkiem emocjonujące wydarzenie. Mimo obaw, że będziemy przysypiać (rozważaliśmy również wzięcie na wszelki wypadek sudoku albo jakiejś książki), postanowiliśmy jednak sprawdzić na własnej skórze jak to jest z tym sportem. Czy siedząc na trybunach i oglądając na żywo akcje miotaczy i pałkarzy, zweryfikujemy swój pogląd i regularnie zaczniemy kibicować którejś drużynie.


Mecze Blue Jays rozgrywane są na stadionie Rogers Centre (grają tu również futboliści Toronto Argonauts oraz raz w roku zespół Buffalo Bills z ligi NFL), którego też nie mieliśmy okazji jeszcze odwiedzić. Owszem, nie raz się kręciliśmy w pobliżu, ale to nie to samo, co przeżywać emocje sportowe bezpośrednio na trybunach. Konstrukcja obiektu, mogącego pomieścić do 55,000 widzów, jak i jego położenie u stóp CN Tower oraz w sąsiedztwie jeziora Ontario, robią niesamowite wrażenie. Dodatkową atrakcją jest otwierany dach, rozsuwany zazwyczaj przy ładnej pogodzie, czyli w sezonie letnim. My oglądaliśmy spotkanie z sufitem nad głową, co akurat było korzystne, ponieważ na dworze było niezbyt ciepło tego wieczoru.



Wracając jednak do samego meczu zaczął się bardzo ciekawie. Wiadomo pierwszy raz na stadionie, pierwsze uderzenia i auty oraz pierwsze home runy więc byliśmy nawet lekko zajarani. Dzięki uprzejmości znajomej z pracy poznaliśmy nawet najważniejsze zasady gry. Okazało się, że tych podstaw jest znacznie więcej, niż nam się początkowo wydawało. Jednak do tego, aby oglądać mecz i wiedzieć kiedy się cieszyć, wystarczy pamiętać, że punkty drużyna w ataku zdobywa jedynie za zdobycie bazy domowej, a zmiana pomiędzy zespołem atakującym i broniącym następuje po 3 aucie.



Ostatnią ważną informacją jest taka, że mecz trwa 9 inningów (tzw. zmian), a w przypadku remisu dodawany jest kolejny, aż do momentu wyłonienia zwycięzcy (najdłuższe spotkanie bejsbolowe trwało 26 inningów i ponadto było jedynym w historii, które oficjalnie zakończyło się remisem). Piszę o tym, dlatego że właśnie podczas naszego meczu mieliśmy taką dogrywkę. Najdziwniejsze jest jednak to, że do dziś nie wiemy dlaczego Toronto wygrało, bo zgodnie z naszą powierzchowną wiedzą mecz powinien trwać dalej. Chyba jednak niezbyt uważnie słuchaliśmy naszej nauczycielki.



Bejsbol jest sportem rodzinnym, a mecze, zwłaszcza weekendowe, traktowane są jak pikniki, na które rodzice przychodzą wraz z dziećmi. Jest sporo czasu, aby pogadać z przyjaciółmi lub spokojnie zjeść posiłek, a i tak niewiele akcji się straci. Mecz pomiędzy Red Sox i Blue Jays, według sporej liczby kibiców, był jednym z bardziej emocjonujących w tym sezonie. Było wszystko: home runy, ślizgi przy zdobywaniu baz, efektowne auty, pasjonująca dogrywka, wysoki wynik i zwycięstwo Toronto. My jednak czuliśmy się wymęczeni tym spotkaniem, chyba bardziej niż sami zawodnicy. Zwłaszcza, że pojedynek Bostonu z Toronto trwał 4 godziny! Tego typu rozrywkę trzeba przyjmować jednak w bardziej odpowiednich dawkach.



Parafrazując zatem braci Coen, możemy powiedzieć, że bejsbol to nie jest sport dla młodych ludzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

WSZYSTKO CO CHCIELIBYŚCIE ZNALEŹĆ NA BLOGU - KATEGORIE