czwartek, 16 grudnia 2010

Wszystko co chcielibyście wiedzieć o Toronto, ale baliście się zapytać


We wcześniejszym poście, tym tutaj, było już trochę ciekawostek z Kanady rodem. Teraz pora na interesujące fakty związane bezpośrednio z Toronto. Czytając poniższy tekst dowiecie się między innymi jak wysoka jest wieża CN Tower, ile kilometrów długości ma Yonge Street oraz jaką powierzchnię ma jezioro Ontario. A więc zaczynamy.

CN Tower, a dokładniej Canada's National Tower (co oznacza Narodową Wieżę Kanady), to jeden z głównych symboli Toronto. Znajdziecie go praktycznie na każdej pocztówce i na prawie każdym zdjęciu zrobionym w tym kanadyjskim mieście. Wieża ma 553.3 metra wysokości, czyli jest o 500 metrów wyższa niż pomnik Chrystusa w Świebodzinie, ponad dwukrotnie przerasta Pałac Kultury w Warszawie, a także o trochę więcej niż 100 metrów góruje nad nowojorskim Empire State Building. Jeszcze do niedawna, bo aż do roku 2007, CN Tower była najwyższą wolnostojącą budowlą na świecie (tak na marginesie rekordowa wysokość została pobita prawie o 300 metrów przez wieżowiec zwany "wieżę Chalify" w Dubaju).



Na wysokości 351 metrów znajduje się restauracja, z której można podziwiać wspaniały widok na rozpościerające się w dole Toronto, podczas gdy ona dodatkowo się jeszcze obraca. Stąd jej nazwa - 360 (bardzo oryginalne, sprawdzone przez naszych znajomych, miejsce na zaręczyny). Niecałe 100 metrów wyżej, na 447 metrach, mieści się galeria obserwacyjna, która dostarcza zwiedzającym niezapomnianych widoków. Podobno, bo jeszcze nie mieliśmy okazji odwiedzić wieży, w słoneczny dzień można dostrzec oddalony o ok. 70km wodospad Niagara, a nawet Stany Zjednoczone. Damy wam znać czy to prawda, jak tylko wczłapiemy się na samą górę.





Na koniec warto jeszcze dodać, że CN Tower codziennie po zmierzchu oświetla miasto wszystkimi kolorami tęczy. Każdego dnia trochę inaczej. Obecnie, w okresie świątecznym, iluminacje zdominowane są przez barwy zieleni i czerwieni, ale nie brakuje także innych kolorów. Na poniższym filmiku zobaczycie doskonale o czym mówię. Poza muzyką i aplauzem każdego wieczoru wygląda to dokładnie tak.



Kolejną atrakcją związaną z Toronto i okolicami jest jezioro Ontario - najmniejsze spośród 5 Wielkich Jezior Północnoamerykańskich (pozostałe cztery to Górne, Huron, Erie oraz Michigan). I choć w Wielkiej Piątce zajmuje dopiero ostatnie miejsce, to i tak plasuje się w czołówce największych jezior świata - dokładnie na 13 miejscu. Z powierzchnią wynoszącą 19000km2, Ontario byłoby w stanie zalać całe województwo Pomorskie. Natomiast Śniardwy, czyli polski rekordzista, to w tym zestawieniu tylko wodne oczko, które jest ponad 165 razy mniejsze. Kanadyjska prowincja, w której położone jest jezioro oraz Toronto, nosi taką samą nazwę. Słowo Ontario wywodzi się najprawdopodobniej z języka Irokezów i oznacza "Piękne Jezioro". Ale czy ono takie piękne? Może kiedyś, bo teraz na linii brzegowej dominują drapacze chmur i naprawdę ciężko znaleźć spokojne miejsce, by poczuć kontakt z naturą. Znamienny jest fakt, że w pobliżu jeziora mieszka około jedna czwarta ludności Kanady. Jedyna szansa, aby cofnąć się choć trochę w czasie, to rejs żaglówką na pełne wody, tak aby zgubić zgiełk miasta za plecami.





U brzegów jeziora Ontario ma swój początek ulica Yonge Street, czyli kolejna pozycja na naszej liście. Sama w sobie nie byłaby ona jakaś szczególna, jednak dzięki swej długości na pewno zasługuje na uwagę. Zastanawialiście się kiedyś jaka ulica jest najdłuższa na świecie i ile ma kilometrów długości? A więc nie jest to Piotrkowska w Łodzi, która ze swoimi 4.2 kilometrami wygląda w tej konkurencji raczej śmiesznie. W Polsce zwycięzcą zostałaby chyba Puławksa w Warszawie, ale jej 14.5km to naprawdę i tak niewiele (a piszę że "chyba", bo bardzo ciężko znaleźć jednoznaczne informacje). Do pretendentów można by jeszcze zaliczyć między innymi 29 kilometrową Insurgentes w Mexico City oraz nowojorską Broadway, której 241 kilometrów asfaltu kończy się już poza miastem. Jednak wszystkie one bledną właśnie przy Yonge Street, która ni mniej ni więcej liczy sobie 1896 kilometrów. Brzmi niewiarygodnie, ale to prawda. No prawie. Rekord ten jest raczej symboliczny i niestety odnosi się raczej do przeszłości. W rzeczywistości sprawa przedstawia się tak, że jedynie przez pierwsze 61 kilometrów ulica nosi nazwę Yonge. Dalej przybiera inne nazwy, a ostatecznie zmienia się w autostradę. Mimo powyższych faktów, Kanadyjczycy nadal dumnie szczycą się tym, że są posiadaczami najdłuższej ulicy na świecie. A skoro im to nie przeszkadza to nam też nie.





Ostatnią ciekawostką związaną z Toronto jest PATH (po naszemu to Ścieżka), o którym dowiedzieliśmy się dopiero po miesiącu mieszkania w mieście (nie odkryliśmy go zresztą sami, ale przez przypadek natrafiliśmy na wpis czytając innego bloga). Mianowicie PATH to system przejść podziemnych pod centrum miasta, który łączy ze sobą centra handlowe, restauracje, stacje metra, biurowce, a także obiekty sportowe i rozrywkowe. Tworzą one swoistego rodzaju kompleks handlowy, którym na pewno nie pogardziłby żaden maniak zakupów. Idąc tędy cały czas mija się kolejne sklepy i kiedy myśli się, że to już koniec, za zakrętem wyłaniają się następne. To tak jakbyście zeszli pod Kaponierę w Poznaniu i podziemnym korytarzem mogli dotrzeć do Starego Rynku, a następnie do Starego Browaru, mijając przy tym centrum handlowe wielkości Plazy. A to i tak dopiero zalążek tego, co znajduje się w Toronto, bo tutaj takich korytarzy jest 28 kilometrów (i ponoć są plany rozbudowy o kolejne 30km). Dla nas PATH to głównie możliwość wygodnego poruszania się po mieście przy kiepskiej pogodzie - na dole jest ciepło, nie pada więc czemu nie skorzystać. Trzeba jednak uważać, bo w miejskich podziemiach bardzo łatwo jest się zgubić, co nam przydarzyło się już to kilkakrotnie.





Sami widzicie, że mimo tego iż mieszkamy tu prawie 2 miesiące, to Toronto cały czas czymś nas zaskakuje. Podejrzewam, że jeszcze wiele ciekawych miejsc czeka na to, aby zostać odkrytymi i opisanymi, a kolejne posty z kanadyjskimi ciekawostkami są tylko kwestią czasu.

7 komentarzy:

  1. Do tego Younge i Bloor/Danforth dzielą miasto na Płn/Płd i wsch/zach. Taka jeszcze jedna ciekawostka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa mam jeszcze ciekawą strone, na która natrafiłem podczas poszukiwań
    http://home.ica.net/~mirekp/indexvisit.htm

    OdpowiedzUsuń
  3. dzieki za linka. zawiera on spis praktycznie wszystkich najwazniejszych miejsc w okolicy wiec pewnie nie raz z niego skorzystamy.

    OdpowiedzUsuń
  4. nie ma problemu, pewnie jest wiele rzeczy które wy znalezliscie a ja nie:)

    Pozdrawiam

    PS. jakby co to jak szukam pracy to kozystam z tego http://www.jobboardtoronto.com/
    Wszystko w jedym miejscu, mniej klikania ;)

    Pozdr

    OdpowiedzUsuń
  5. Helllooo :)
    Ja od Anonimowego, który teraz już będzie mniej anonimowy, hahaha ;)
    Poza tym, że ciekawie się czyta bloga z tego samego miejsca, a jednak różnego, to proponuję jakieś spotkanie, skoro nas przywiało w to samo miejsce :) Szczególnie, że skręcam sie z zadrosci, że już na meczu byliście, u mnie to dopiero w planach. Bardzo ekscytujących, bo jednak to spełnienia nastoletniego marzenia ;)

    Pozdrawiam, ze spóźnionymi życzeniami świątecznymi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. hej! ale smiesznie bo wlasnie kilka dni temu czytalam Waszego bloga i chcialam do Was napisac proponujac spotkanie :) ale ze u mnie z pisaniem jest troche tak jak u Pana Koali ( bez obrazy Panie Koalo - widzialam Twoj pierwszy wpis, tazke widze ze checi sa!) :) to jakos nie wyszlo wiec dobrze ze mnie ubieglas :)Baaaardzo chetnie sie spotkamy!!!! moj mail to apudelska@wp.pl takze pisz smialo!!!pozdrawiam serdecznie!Agnieszka

    ps.no my juz bilety na Gortata mamy wiec moze i Wy sie dolaczycie do kibicowania! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chęci są ale z umiejętnościami gorzej:)

    Pozdr

    OdpowiedzUsuń

WSZYSTKO CO CHCIELIBYŚCIE ZNALEŹĆ NA BLOGU - KATEGORIE