piątek, 25 stycznia 2013

Już nie Tu, ale jeszcze nie Tam.

Po powrocie z Irlandii, mieliśmy spędzić w Polsce trochę ponad 2 tygodnie i sam nie wiem czemu ale sądziłem że ten pobyt będzie trochę dłuższy. Wizyty u rodziny, imprezy ze znajomymi, załatwianie spraw związanych z podróżą oraz innych różnych pierdół sprawiły, że 16 dni przeleciało nam przed oczami jak Kubica za najlepszych lat w Formule 1. Na szczęście mimo podkręconego tempa wszystko udało się ogarnąć, dzięki czemu na lotnisko w Gdańsku ruszaliśmy ze spokojnymi głowami. A czy czegoś zapomnieliśmy wyjdzie dopiero w praniu.

Przeprowadzek i pakowania ciąg dalszy.

piątek, 11 stycznia 2013

Lajfstajl czy nie Lajfstajl - oto jest pytanie.

Uwielbiamy odwiedzać najrozmaitsze kraje, poznawać różne kultury i nawiązywać nowe kontakty. Bez dwóch zdań podróżowanie jest dla nas stylem życia. Mamy jednak wątpliwości czy styl życia to dokładnie to samo co lajfstajl! Takich wątpliwości nie mieli jednak organizatorzy konkursu na bloga roku wkładając blogi podróżnicze do szufladki pięknie, bo z angielska, nazwanej Lifestajl. Ponadto gwoździa do trumny przybili dając taki opis: Do tej kategorii zapraszamy wszystkich, którzy świetnie czują się w szeroko rozumianych tematach life-stylowych (od mody po design). Od mody po design?!?! WTF?

środa, 9 stycznia 2013

Irlandia, czyli tam i z powrotem.

No i stało się. W poniedziałek, po prawie rocznym pobycie w Irlandii (do całego roku zabrakło dosłownie kilku dni), wróciliśmy do Polski. Nie wiemy jeszcze czy to ostateczny rozbrat z Zieloną Wyspą, czy może tylko kolejna dłuższa przerwa, ale i tak z żalem rozstawaliśmy się ze znajomymi oraz ulubionymi miejscami w Dublinie. Ciężko dokładnie zliczyć który to już raz pakujemy wszystkie swoje klamoty i przenosimy się w inne miejsce, ale tak na oko wychodzi coś mniej więcej w okolicach 25 przeprowadzek w ciągu ostatnich 10 lat. Pewne jest natomiast to, że zaczynamy być w tym niekwestionowanymi specjalistami.

wtorek, 1 stycznia 2013

Jaki Nowy Rok taki cały rok.

Pstryk i kolejny rok minął bezpowrotnie. Minął i pozostały tylko wspomnienia. Za każdym razem 1 stycznia uzmysławiam sobie jak nieubłagany jest czas. Wariat leci na złamanie karku i nawet na chwilę nie zatrzymuje się by zrobić sobie krótką przerwę. Niby jest 365 dni, a pamięta się jedynie te najważniejsze wydarzenia, które zazwyczaj można policzyć na palcach jednej dłoni, rzadziej obu. Dlatego tak ważne dla mnie jest dążenie do tego, aby na koniec każdego roku móc zrobić rachunek sumienia i każdemu z palców (może nawet tych u stóp) móc przypisać wartościowe zdarzenie.

WSZYSTKO CO CHCIELIBYŚCIE ZNALEŹĆ NA BLOGU - KATEGORIE