piątek, 28 grudnia 2012

Pomysł na bezrobocie w czasach kryzysu.

Dosłownie chwilę temu skończyły się kolejne święta, a za kilka dni minie następny, całkiem udany rok. Właśnie po raz ostatni wyszedłem z pracy i z własnej, nieprzymuszonej woli, stałem się bezrobotny (Adze pozostały jeszcze 2 tygodnie). Wielu osobom w takiej sytuacji pewnie ciężko byłoby z optymizmem spoglądać w przyszłość, zwłaszcza obecnie, gdy za oknem panuje recesja. Na szczęście przez następnych kilka miesięcy nie będziemy musieli sobie zawracać głowy kryzysem, gdyż wszystkie sprawy i problemy codziennej rzeczywistości zostawiamy za plecami. Za 4 tygodnie ruszamy do Azji!


Po wielu godzinach spędzonych na poszukiwaniach najlepszej oferty w końcu udało nam się znaleźć, a co najważniejsze kupić upragniony bilet. W związku z tym możemy nareszcie ogłosić, że naszą wymarzoną Podróż w Nieznane oficjalnie zaczynamy 24 stycznia. Startujemy z Gdańska, a azjatycką przygodę zaczniemy na wyspie Phuket.

W Tajlandii planujemy zabawić około miesiąca, co powinno wystarczyć nam na zobaczenie całkiem sporej części Królestwa. Gwoździem tego etapu, a zarazem jednym z marzeń Agi, będzie wolontariat w sanktuarium słoni, gdzie przez tydzień poprzez pracę na rzecz parku, będziemy mogli obcować z tymi wyjątkowymi zwierzakami. Pod koniec lutego zamierzamy przenieść się na 2-3 tygodnie do Birmy, gdzie mamy nadzieję poznać lepiej kulturę i ludzi tego ciągle mało znanego w Europie kraju. Kolejnym celem będzie Nepal, na który to z kolei ja ostrze sobie zęby. Po Alasce, której doświadczyliśmy podczas Podróży Marzeń, jest to kolejna pozycja na mojej liście rzeczy do zrobienia przed śmiercią. Naszym pomysłem na Himalaje jest kilkunastodniowy trek dookoła Annapurny. Już na samą myśl, że wkrótce wschody słońca będę oglądał w towarzystwie najwyższych gór na Ziemi, przechodzą mnie dreszcze.


Pokaż Podróż w Nieznane na większej mapie
Pierwszy etap Podróży w Nieznane w zarysie.

Tak to mniej więcej wygląda na dzień dzisiejszy. Dalszej części wycieczki póki co dokładniej nie planujemy. Mamy zamiar objechać jeszcze Kambodżę, Wietnam i Laos, a także odwiedzić Filipiny, ale czas dopiero pokaże co z tego wyjdzie. Zwłaszcza, że marzy nam się przygoda z jachtostopem, a do tego trzeba być bardzo elastycznym czasowo. Zresztą chyba nie ma sensu póki co wybiegać tak daleko w przyszłość, przecież to nie business plan, który musi zawierać wszystkie szczegóły od początku do końca. Mamy bilet w jedną stronę, wspólne marzenia oraz głowy pełne pomysłów. Nie pozostało więc nic innego jak się spakować i za 27 dni wyruszyć w długo oczekiwaną podróż!

PS. Jeśli na gwiazdkę nie dostaliście żadnego prezentu albo czujecie niedosyt, to nic straconego, bo nadal macie szansę na zgarnięcie nagrody pocieszania. Cały czas do wygrania jest książka z Tajlandią w tle - w sam raz na długie zimowe wieczory. Śpieszcie się, na konkursowe odpowiedzi czekamy jeszcze tylko 3 dni! Szczegóły znajdziecie tutaj: KONKURS.

wtorek, 18 grudnia 2012

„Tajski Epizod z Dreszczykiem” - konkurs!

Tego jeszcze nie było! A przynajmniej nie było u nas na blogu. Zawsze jednak musi być ten pierwszy raz, a my mamy chyba ku temu idealne okoliczności. Z okazji zbliżającego się wielkimi krokami startu naszej azjatyckiej Podróży w Nieznane oraz było nie było nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia mamy dla Was prezent w postaci konkursu.

piątek, 14 grudnia 2012

Kierunek wschód, czyli Podróż w Nieznane

Tajlandia, Nepal, Birma, Filipiny, Laos, Kambodża i Wietnam. Do tego najprawdopodobniej Chiny, Mongolia i Rosja. Bardzo oryginalny zestaw krajów, które łączy coś więcej niż tylko to, że sąsiadują ze sobą na mapie? Tylko co? Czy ktoś już wie do czego zmierzam? Wbrew pozorom odpowiedź na to trochę pokręcone pytanie jest całkiem prosta. Trzeba tylko cofnąć się trochę w czasie, co nie powinno być aż takie trudne jak się z pozoru wydaje, aby już po sekundzie znaleźć klucz do tej geograficznej łamigłówki.

sobota, 1 grudnia 2012

Strach ma 4 łapy.

Ostatnimi czasy coraz bardziej dociera do nas, że mieszkamy pod jednym dachem z potworem. I to potworem nie byle jakim. Na widok tego straszydła ludzie uciekają w popłochu potykające się o własne nogi, bardzo często krzycząc przy tym wniebogłosy. Boją się go kobiety i mężczyźni oraz młodsi i starsi, aczkolwiek dzieci znacznie częściej potrafią w tej groźnej bestii zobaczyć przyjaznego zwierzaka. Ciężko uwierzyć, że ktoś może się panicznie bać naszego stwora, ale nam akurat trudno być w tej sytuacji obiektywnym. Spójrzcie zatem sami, na własną odpowiedzialność, i oceńcie czy jest się czego lękać.

Strach ma dziwne oczy.

WSZYSTKO CO CHCIELIBYŚCIE ZNALEŹĆ NA BLOGU - KATEGORIE