piątek, 25 stycznia 2013

Już nie Tu, ale jeszcze nie Tam.

Po powrocie z Irlandii, mieliśmy spędzić w Polsce trochę ponad 2 tygodnie i sam nie wiem czemu ale sądziłem że ten pobyt będzie trochę dłuższy. Wizyty u rodziny, imprezy ze znajomymi, załatwianie spraw związanych z podróżą oraz innych różnych pierdół sprawiły, że 16 dni przeleciało nam przed oczami jak Kubica za najlepszych lat w Formule 1. Na szczęście mimo podkręconego tempa wszystko udało się ogarnąć, dzięki czemu na lotnisko w Gdańsku ruszaliśmy ze spokojnymi głowami. A czy czegoś zapomnieliśmy wyjdzie dopiero w praniu.

Przeprowadzek i pakowania ciąg dalszy.

Zanim jednak opuściliśmy rodzinne progi odwiedziliśmy jeszcze słupskie schronisko dla zwierząt. Tak jak już wspomniałem we wcześniejszej notce, Aga miała mały prezent urodzinowy dla bezpańskich psiaków i kociaków. Podczas wizyty poznaliśmy kilku milusińskich, którzy jakby dobrze znając pomysł Agi, wdzięczyli się do niej na każdym kroku. Mnie natomiast już na dzień dobry o mało nie udziabał mały kundelek, gdy chciałem go pogłaskać - i jak tu nie wierzyć powiedzeniu, że psy znają się na ludziach.

Mała niespodzianka dla czworonożnych milusińskich.


W trakcie krótkich odwiedzin poznaliśmy zazwyczaj mało wesołe historie niektórych zwierzaków, a także dowiedzieliśmy się paru interesujących faktów na temat działania schroniska. W placówce jest kilkadziesiąt kotów i ponad setka psów, którymi oprócz pracowników opiekują się również wolontariusze, a także dzieci ze słupskich przedszkoli. Zresztą każdy może pomóc, oferując niekoniecznie pieniądze ale na przykład swój cenny czas. Niektórzy ludzie, tak jak my, przynoszą karmę, inni przekazują budy, a jeszcze inni lekarstwa. Nawet najmniejsze wsparcie znaczy wiele i może ułatwić życie wielu zwierzakom. A że te w zamian potrafią być naprawdę wdzięczne wiemy doskonale, bo i Lucky i Mika (piesek Agi taty) zostały wzięte ze schroniska.


Dwie szczęściary - Lucky i Mika.

O imprezach do rana, spotkaniach z rodzinką i znajomymi oraz zakupach w centrach handlowych nie będę się już rozwodził, bo to akurat każdy zna doskonale. Tak jak wspomniałem na początku czas w Polsce zleciał niepostrzeżenie i nim się zorientowaliśmy, byliśmy już w drodze na lotnisko w Gdańsku. Ten wpis zacząłem pisać w Abu Dhabi, a umieściłem go na blogu już z Phuket. Znowu życie nabiera rumieńców więc czas je chłonąć pełnymi garściami. Ale najpierw trzeba się wyspać i zregenerować siły (dla niezorientowanych w Tajlandii czas jest przesunięty do przodu o 6h w stosunku do Polski, 7h do Irlandii i 12 do USA). Od jutra zaczynamy przygodę pełną gębą!

PS. Jeśli chcielibyście zaofiarować swoją pomoc czworonogom ze słupskiego schroniska dla zwierząt, to wszystkie niezbędne informacje znajdziecie na stronie http://www.schroniskoslupsk.pl/. W razie wątpliwości lub pytań piszcie do nas.


1 komentarz:

  1. Czekam z niecierpliwością na dalsze relacje z wyprawy. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń

WSZYSTKO CO CHCIELIBYŚCIE ZNALEŹĆ NA BLOGU - KATEGORIE