środa, 19 października 2011

Słone Miasto nad Słonym Jeziorem


Salt Lake City do samego końca nie było w planach naszej podróży. Tak naprawdę przyjechaliśmy tutaj wyłącznie dlatego, że Wojtek zamarzył sobie zobaczyć słone jezioro. Dokładniej mówiąc słoną pustynię, która niegdyś była słonym jeziorem. A że Salt Lake City było po drodze więc wpadliśmy tam na chwilę zobaczyć co słychać w państwie Mormonów. W Utah jest prawie jak w Polsce - 95% mieszkańców stanu jest Mormonami. Ciekawe tylko, czy tak samo jak w kraju nad Wisła większość z nich to wierzący, ale niepraktykujący.


Po ponad tygodniu spędzonym w kolejnych parkach narodowych, ponownie zawitaliśmy do większej miejscowości. Zresztą nie byle jakiej, bo naszym przystankiem było Salt Lake City, czyli stolica mormońskiego stanu Utah. Miasto, mimo dość krótkiego pobytu, zrobiło na nas bardzo pozytywne wrażenie. Porównując do innych wielkich amerykańskich miast, które dotychczas widzieliśmy, w ogóle nie było głośne, zatłoczone ani przytłaczające. Wszystko za sprawą niskiego zabudowania i szerokich ulic. Jedyne, co nam się nie spodobało, to podjazdy przy sklepach i innych zachadzajkach, które były fatalnie wyprofilowane, w konsekwencji czego co rusz haczyliśmy o nie podwoziem. I to nawet przy prędkościach spacerowych.

Takie ulice to tylko w Utah


The Salt Lake City Temple czyli Świątynia Mormonów

Bracia L kontra Stockton i Malone

Słona pustynia, o której wspominałem wcześniej, to nic innego jak Bonneville Salt Flats. Dla mnie to miejsce było kompletnie anonimowe, dopóki Wojtek nie wyjaśnił mi, że to właśnie tu ustanawiane są samochodowe rekordy prędkości na dystansie jednej mili. Raz na jakiś czas odważni (czasem zwani też nienormalnymi) próbują bić kolejne bariery szybkości. W ciągu ostatnich 40 lat nikomu się jednak ta sztuka nie udała i od 1970 roku bezustannie panującym królem na Boneville jest Gary Gabelich. Nawet wyczyny kierowców F1 bledną przy jego kosmicznym rekordzie 622 mil (=1,001 kilometrów) na godzinę.

Przed wjazdem na solne bezdroża


Wbrew pozorom to cacko po lewej niemal lata

Demon prędkości

Też chcieliśmy sprawdzić na co stać naszego Chargera, jednak liczne ograniczenia dość skutecznie nam to uniemożliwiły. Mogliśmy za to zobaczyć jak grupa kierowców i mechaników szykuje swoje bestie do nadchodzących zawodów. Niespotykany widok - wszędzie dookoła białe połacie soli, a w środku samochodowa oaza. Z daleka można by pomyśleć, że to fatamorgana nas mami.



Po zjechaniu z solnej pustyni nasz samochód wyglądał jakby zimą robił za pług śnieżny - wszędzie, wewnątrz i na zewnątrz, na karoserii i podwoziu było widać sól. I nawet późniejsza wizyta na myjni nie wiele pomogła, gdyż nadal widać było gdzieniegdzie białe ślady. Miejmy nadzieję, że powiedzenie iż brud powyżej jednego centymetra sam odpada, okaże się prawdziwe.

Tu jeszcze przed solną jazdą bez trzymanki

Solna przygoda była dobrym wstępem do tego co nas czekało w dalszej części podróży przez niezwykłe parki Utah. Kolejny przystanek to dwa niepowtarzalne parki narodowe: Arches i Canyonlands. Z jednej strony niesamowite łuki skalne, a z drugiej rozległe kaniony. Więcej jednak dopiero w następnej relacji.

8 komentarzy:

  1. Ja chcę mieszkać przy John Stockton Drive! A pustynię pamiętam jak chłopaki z Top Gear po niej jeździli :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieszko mam nadzieję,że próbowłaś swoich sił za kierownicą i na osłodę słonego jeziora nie było żadnych przeszkód Jp

    OdpowiedzUsuń
  3. Not fair...You kids are having too much fun! As always greats photos Daniel! Mick

    OdpowiedzUsuń
  4. świetna robota. Czas u nas w Słupsku zrobić ulicę Sławka Zieniewicza, co najmniej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. @Pani Koala - do wyboru mialabys jeszcze ulice Karl Malone drive, ktora jest tez jest tuz obok hali.

    OdpowiedzUsuń
  6. @jp - jasne ze sprobowala. po niewielkich namowach ale za to wychodzila bardzo podekscytowana.

    OdpowiedzUsuń
  7. @Mick - hey hey, great to hear you. if you want, you can join us - we have one more waiting for you.

    i'll try to send you some email shortly. take care!

    OdpowiedzUsuń
  8. @Maciek - w sumie. gdyby tak zamienic nazwe szczecinskiej to chocilibysmy na mecze czarnych przy ulicy zieniewicza:) moze kiedys

    OdpowiedzUsuń

WSZYSTKO CO CHCIELIBYŚCIE ZNALEŹĆ NA BLOGU - KATEGORIE