poniedziałek, 1 grudnia 2008

Dzień Świra



O ile pamięć nas nie myli to takiego dnia jak dzisiaj nigdy nie mieliśmy. Niby piękna słoneczna sobota, a dzień utkwi nam w pamięci z zupełnie innych powodów. Od samego rano czuć było, że coś wisi w powietrzu i nie musieliśmy długo czekać żeby przekonać się co to jest. 30 minut w korku i ominięty zjazd z autostrady, przez który straciliśmy kolejne 30 minut z życia, to tylko przystawka do dania głównego.

Nie raz mieliśmy okazję słyszeć, że w Irladnii nie ma zimy, a już na pewno nie ma takiej jak w Polsce. Śniegu rzeczywiście daremnie tu szukać, ale przymrozki jak najbardziej są tu obecne. I właśnie dzięki takiemu zjawisku jadąc naszą astrą wylądowaliśmy na krawężniku. Na nasze nieszczęście tak niefortunnie, że przednie lewe koło wbiło się lekko w błotnik, wyginając dodatkowo przegub tak, że nasza dalsza podróż skończyła się szybciej niż się zaczęła.
Dzisiaj, czyli 4 dni po opisanym wydarzeniu, zostaliśmy poinformowani ile wyniesie nas naprawa. Zanim podam kwotę uprzedzę, że za samochód zapłaciliśmy niecałe 3000 euro. Mechanicy podliczyli i wyszło im, że dokładnie połowę wartości samochodu tzn. 1500. Myślałem, że spadnę z krzesła, gdy to usłyszałem. Na szczęście ubezpieczenie pokrywa znaczną część tej sumy i nam pozostaje do uiszczenia "jedyne" 250 euro. Wygląda na to, że nam się upiekło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

WSZYSTKO CO CHCIELIBYŚCIE ZNALEŹĆ NA BLOGU - KATEGORIE