piątek, 26 czerwca 2015

Podróży świat 6-ciu stóp i 4-ech łap.

Trochę nam się ostatnio blog zakurzył. Aż ciężko uwierzyć, że minęło ponad półtora roku od ostatniego wpisu, ale taka jest brutalna prawda. Nikt nas nie porwał, ani nie wystrzelono nas w kosmos. Po prostu dopadło nas małe blogowe lenistwo. Lenistwo i jeszcze kilka innych czynników, które spowodowały tak długą ciszę w eterze. Jest jednak szansa, że to się poprawi. Pojawiła się bowiem mała Gwiazdka, z tym że nie na niebie a pomiędzy nami, która zwiastuje nieuniknione zmiany. Skali tych zmian jeszcze w pełni nie jesteśmy świadomi (i chyba nigdy nie będziemy), ale na pewno szybko poczujemy ich wpływ. Ale po kolei...

Ani i Fuksa pomysły na pierwszą podróż.

Zanim poznałem Agę, oboje podróżowaliśmy osobno, każde własnymi drogami, które głównie prowadziły do szkoły lub na imprezy. Czasem gdzieś dalej zabierali nas nasi rodzice. Później, pod koniec szkoły średniej, połączyliśmy siły i ruszyliśmy trochę dalej. Najpierw zapoznaliśmy się trochę z Polską, potem polecieliśmy na wakacyjny podbój USA, a dalej to już potoczyło się własnym rytmem. W trakcie zagranicznych wojaży dołączyły do nas dwa rewelacyjne psiaki: najpierw ruda Lucky, a obecnie rudy Fuks. W ten sposób nasza podróżnicza drużyna powiększyła się o połowę – była nas trójka. W takim zestawie (choć nie zawsze z psiakami) udało nam się zwiedzić przyjemny kawałek świata. Anglia, Irlandia, Kanada to miejsca, w których mieszkaliśmy. Ponadto wspólnie odwiedziliśmy 20 krajów w Europie, Ameryce Północnej i Azji. Niby sporo, ale jakby nie patrzeć to zostało jeszcze jakieś 170 - trzeba więc działać.

Kiedyś podróżowanie zbytnio mnie nie interesowało. Z czasem, z każdą kolejną podróżą stopniowo uzależniałem się od poznawania świata, by ostatecznie wpaść w ten nałóg po uszy. Teraz jednak podróże nabiorą nowego, wcześniej nam nieznanego wymiaru, bo nasza wesoła paczka znów się rozrosła. 7 czerwca do Drużyny L prosto z Zielonego Wzgórza dołączyła mała Ania. Wspólnie z Nią mamy nadzieję ponownie zobaczyć świat oczami dziecka. Jeśli bowiem ma choć kapkę tak nabuzowanej krwi jak mama i tata, to zbyt długo w kołysce nie wysiedzi, a to poza nieprzespanymi nocami, może wróżyć wiele ciekawych przygód. Póki co poznajemy się na spacerach, ale mam nadzieję że już wkrótce nasze maleństwo zobaczy jaki piękny jest ten świat.


3 komentarze:

  1. Super '
    Nareszcie coś sie ruszyło w interesie, brakowało mi tego...bloga.Teraz jak obsada się powiększyła będzie pewnie będzie wesoło.Mam nadzieję ,że moja Wnusia dostarczy Wam dużo wrażeń i przygód , zanim ruszycie w dalszą podróż przez świat...Good luck..

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniale! Gratulacje. Gdzie sie zatrzymaliscie na zalozenie rodziny? Czekam na jakies ciekawe relacje z lokalnych wycieczek. Pozdrawiam i powodzenia! W.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Dzięki!

      Po raz kolejny wylądowaliśmy w Irlandii, w Dublinie.Można powiedzieć, że to nasz drugi dom :) Zieloną Wyspę znamy już jak własną kieszeń, ale teraz nasze podróże nabiorę innego wymiaru.Będziemy pisać jak coś fajnego się wydarzy.

      Pozdrawiamy!

      Usuń

WSZYSTKO CO CHCIELIBYŚCIE ZNALEŹĆ NA BLOGU - KATEGORIE