poniedziałek, 5 listopada 2012

Ryanair, czyli podniebna żenada.

Opłata za korzystanie z toalety podczas lotu, miejsca stojące w samolocie, a nawet "lody" dla męskiej części pasażerów lecącej biznes klasą. Te wszystkie jakże wyszukane pomysły to na szczęście póki co tylko kolejne próby zwrócenia uwagi na Ryanaira przez jego ekscentrycznego dyrektora generalnego. Zdarzyło mu się nawet publicznie nazwać swoich klientów idiotami. Sami powiedzcie, jak tu nie lubić tego gościa.

Jakże pomysłowe rozwiązanie problemu płatnych toalet.

Trzeba jednak przyznać, że łeb do biznesu ma i choć większość ludzi psioczy na Ryanaira, to i tak korzystają z jego usług - można powiedzieć, że cena czyni cuda. Sami jesteśmy w tej grupie. Z braku taniej alternatywy w Irlandii najczęściej godzimy się na kilkugodzinne niedogodności po to żeby zaoszczędzić kilkadziesiąt euro. Ostatnio jednak co raz częściej jesteśmy świadkami kuriozalnych sytuacji na lotniskach w całej Europie. Wszystko wzięło się stąd, że pracownicy opisywanej linii lotniczych niezwykle restrykcyjnie zaczęli sprawdzać rozmiary bagażów podręcznych. Niby wszystko ok - przepis jest przepis więc trzeba go egzekwować. Jest sajzer, jest walizka - walizka mieści się w sajzerze zapraszamy na pokład, walizka się nie mieści zapraszamy do kasy. A co zrobić z torbą która jest za duża, ale tylko o wystające kółka? Normalny pracownik, nie jakiś szurnięty służbista, zapewne puścił by takiego pasażera. My póki co nie mieliśmy większych przygód, ale na przykład tydzień temu jak leciałem z Gdańska, facet z powyższego powodu, postanowił przepakować torbę do siatek (warto zaznaczyć, że torba nawet w połowie nie była pełna), które zgarnął w pobliskiej Baltonie. Siatka do sajzera zmieściła się bez najmniejszych problemów, a walizka pozostała do odebrania w dziale reklamacji. Zapomniałem jeszcze tylko dodać, że opłata za niewymiarowy bagaż wynosi 50 euro.

Zmieści się, czy się nie zmieści - oto jest pytanie.

Identyczna sytuacja zdążyła się w Dublinie Szwedzikowi (dla niewtajemniczonych to nasz ziom z dzielni). Też miał problem z kółkami. Tylko że jemu akurat nie szkoda było torby, na którą wydał coś koło 10 euro. Po uprzednim upewnieniu się, że problemem są jedynie kółka, zabrał się do demontażu. Poszło sprawnie, jednak jak sam mówi, chyba tylko cudem powstrzymał się od rzucenia powyrywanymi częściami w pracownicę Ryanaira.

Walizka jest za duża o 3cm i 7mm. "Przykro mi", ale musi pan zapłacić 50 euro za dodatkowy bagaż.

Takich akcji widzieliśmy już kilka i ciągle zastanawiamy się co motywuje tych ludzi do bycia tak restrykcyjnymi pracownikami. Wiadomo nie od dziś, że niezwykle skutecznym bodźcem są pieniądze. Wierzyć mi się jednak nie chce, że to główny powód. Po cichu liczę, że może ktoś kto pracuje lub pracował (albo znający kogoś takiego) przeczyta ten wpis i rozwiąże tą zagadkę.

Płatne maski tlenowe? W Ryanairze to pewnie tylko kwestia czasu.

Warto jeszcze wspomnieć, że sajzer Ryanaira jest mniejszy, od tych używanych przez inne linie (nawet te tanie). Jeżeli ktoś po raz pierwszy będzie miał wątpliwą przyjemność lecieć tymi irlandzkimi liniami lotniczymi lepiej niech dobrze zapozna się z regulaminem. Każde, nawet najmniejsze uchybienie, w praktyce może okazać się bardzo kosztowne.

Na koniec jeszcze wykaz kilku najbardziej kosztownych sytuacji, których należy się wystrzegać w Ryanairze (na podstawie bristol24.com).

1. Opłata za ponowne wydrukowanie karty pokładowej: 40€ za osobę.

2. Opłata za zmianę imienia i nazwiska: 150€ za osobę (w tym literówki).

3. Nadmiar bagażu: 20€ za kilogram.

4. Niestandardowe wymiary bagażu ręcznego i dodatkowe opłaty do 50€, by wziąć dodatkowy bagaż lub przyjąć torbę duty-free do samolotu.

5. Dynamic Currency Conversion: około 6€ za każde wydane 100€.

6. Ubezpieczenie: 15,50€ na osobę (o wiele droższe niż zwykle).


10 komentarzy:

  1. my wczoraj wróciliśmy z Budapesztu i gate a17 do Warszawy "ryanem" zorganizowany był ...w namiocie.... ogólnie zgadzam się, że to lipa straszna no ale bilety za 9 zł w jedną stronę...coś za coś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szczerze mowiac to o namiotach jak dotad jeszcze nie slyszalem. dobrze ze samolot wam podstawili a nie jakis autobus.

      a cena masakra, to fakt. 9zl to prawie tyle co za trzasniecie drzwiami w taksowce w poznaniu. tylko ze to nadal nie tlumaczy nadgorliwego zachowania pracownikow.

      ps. jak sie na Wegrzech podobalo?

      Usuń
  2. Myślę że motywacją pracowników jest praca sama w sobie, a raczej jej brak jeśli nie będą egzekwować przepisów 'na żyletę'. Nie wierzę, żeby robili to złośliwie. Jak sam pisałeś, cena jest taka a nie inna więc i jakość wątpliwa. Tymi dopłatami zapewne łatają budżet skoro latają poniżej kosztów.

    Ostatnio leciałem do i z Paryża tanimi (tylko Wizzairem) i byłem pod ogromnym wrażeniem obsługi, nieczepiania się, porządku, punktualności i samego statku powietrznego (samolot nie miał więcej niż kilka lat - wow).

    SithFrog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no wlasnie ja rowniez nie sadze zeby robili to zlosliwie (choc takich pewnie tez nie brakuje). utrata pracy na pewno jest dobra motywacja do skrupulatnego wykonywania swych obowiazkow. wiele jednak nadal zalezy od samego czlowieka. jeden zawsze moze sie czepiac a drugi natomiast w tych samych sytuacjach bedzie czesciel przymykal oko. problemem wg mnie jest to ze tych pierwszych jest ostatnio wiecej.

      my niestety inne opcji nie mamy. poza ryanairem z dublina nic taniego nie lata. trzeba wiec albo uzbroic sie w cierpliwosc albo zmienic miejsce zamieszkania...hmm??

      Usuń
  3. Ja za troche ponad 3kg nadmiaru bagazu w Londku nie zaplacilem nic, tzn usmiechem. Moze trafilem na te jedna na milion nie sluzbistek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moze tak bylo kto wie. a moze masz to cos dzieki czemu latwiej idzie sie przez zycie..hehe!

      w ramach testu sprobuj nastepnym razem zwiekszyc jeszcze o kilka kilo wage bagazu i zobaczyc czy to przejdzie..daj znac jak poszlo!

      Usuń
  4. Miałam okazję lecieć tymi liniami już parę razy, prawdą jest, że mają chore zasady,czepiają się byle czego-a to torebka na płyny jest za duża, a to bagaż jest zbyt "wypchany" chociaż wymiary są ok.Rozumiem, że każdy przewoźnik ustala swoje zasady, ale nie dajmy się zwariować.Paranoja,ludzie na ciemno ubrani są najbardziej sprawdzani, dosłownie przemacani, hmm...jakieś uprzedzenia? Jeśli chodzi o rozmiar bagażu- niech sami spróbują wcisnąć się w ten swój sajzer. śmiechu warte,najbardziej czepiają się miękkich toreb, szukają swojej "ofiary", której wmówią, że bagaż jest za duży, chociaż może nie mieć 10 kg i rozmiarowo wygląda ok,chcą za wszelką cenę wyciągnąć kasę, a ich cennik jest kosmiczny.50 euro za niewymiarowy bagaż!!! koszmar, każdego pasażera traktują jak potencjalnego wroga, często byłam świadkiem takich sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe kiedy każą płacić za piasek wnoszony na butach? ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lecę za półtora miesiąca co Budapesztu Ryanairem i mam potworny problem z kupieniem walizkki.. Każda jest o 2 cm za szeroka a to za ciężka i coś zawsze jest nie tak... Ale cóż chcieć za bilet za 2 zł w dwie strony. Tylko się dostosowac. A tak nawiasem mówiąc ma ktoś sprawdzoną lekką i wytrzymałą walizkę mieszczącą sie do sizerów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam się udało kupić ekstra walizkę, która wizualnie wydaje się wręcz za duża, ale wymiary ma idealne. Na lotnisku pracownicy ryanaira za każdym razem każą nam ją sprawdzać, jednak zawsze ich rozczarowujemy:)

      Kupiliśmy ją na Chinatown w San Francisco, ale wątpię żeby to tobie coś pomogło. Niestety najlepsza metoda to kupować walizkę używając miarki, tak żeby mieć pewność że nie będzie potem problemów np. z kółkami. Zauważyłem również, że na Allegro niektórzy sprzedawcy reklamują swoje torby jako sprawdzone w ryanairowych sajzerach - tylko czy można im ufać :D

      Usuń

WSZYSTKO CO CHCIELIBYŚCIE ZNALEŹĆ NA BLOGU - KATEGORIE