poniedziałek, 23 lipca 2012

Mini Playback Show

Kto z nas nie pamięta błogich czasów podstawówki, kiedy nasze życie sprowadzało się jedynie do chodzenia do szkoły oraz ciągłego przebywania na podwórku przed blokiem, gdzie z kolesiami grało się w piłkę (dziewczyny skakały w "gumę") albo bawiło w chowanego. To były czasy. Ostatnio z Agą mogliśmy trochę odkurzyć wspomnienia z dzieciństwa - aż ciężko uwierzyć, że minęło już ponad 15 lat! Umożliwił nam to koncert Roxette, na który wybraliśmy się w zeszłym tygodniu. Pewnie teraz zastanawiacie się jaki to ma związek z podstawówką. Ano ma - Mini Playback Show.


Ciekaw jestem, czy wy też macie doświadczenie sceniczne. Jeśli chodzi o mnie, to jedyny raz kiedy świat mógł ujrzeć próbkę moich scenicznych możliwości, miał miejsce w 5-tej klasie podstawówki. Już wtedy poznali się na moim pseudo-talencie wokalnym, bo nawet podczas śpiewanego udawania załapałem się tylko na rolę w chórku. Żeby było jednak jeszcze ciekawiej, to był to chórek Guns N'Roses, w którym w rzeczywistości występowały jedynie dziewczyny. Sami widzicie, że moja kariera wokalisty z góry skazana była na porażkę.

Gdyby ktoś kiedyś poznał się na naszych "talentach", to byśmy mogli być my.

Mała Aga zabawę w Mini Playback Show traktowała trochę poważniej niż ja. Pewnie dlatego, że była nieporównywalnie bardziej ode mnie umuzykalniona (chociaż przy mnie, to chyba akurat każdy może się dowartościować muzycznie), a poza tym była wielką fanką grupy Roxette, którą wybrała do naśladowania. Idealną okazją do odświeżenia sobie tamtych odległych czasów była wizyta szwedzkiego zespołu w Dublinie. I choć koncert odbył się dopiero w lipcu, my bilety kupiliśmy już na początku lutego - Aga by mnie chyba powiesiła za....uszy, gdyby taka okazja do sentymentalnego pośpiewania przeszła jej koło nosa.

Stary człowiek i może.

Znajdź 10 różnic.

Sam koncert nie był wielkim show, ale co sobie pośpiewaliśmy to nasze. Praktycznie każda kolejna piosenka śpiewana przez Per'a i Marie była hitem z przeszłości. Inna sprawa, że duet z Roxette mimo wspólnych 107 lat, całkiem żwawo ruszał się po scenie. Były chwile, że autentycznie zastanawiałem się jakby to wyglądało, gdyby zamiast Roxette to mój tata biegał z mikrofonem i śpiewał hiciory sprzed 20 lat. Musicie mi uwierzyć na słowo, że w mojej głowie to był całkiem zabawny obrazek.

Nie można było mieć lustrzanek, więc trzeba było się ratować telefonem.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

WSZYSTKO CO CHCIELIBYŚCIE ZNALEŹĆ NA BLOGU - KATEGORIE