poniedziałek, 22 listopada 2010

Wycieczka, przeprowadzka i Mikołaj

Ostatni weekend upłynął nam bardzo ciekawie. Była krótka wycieczka poza Toronto i pierwsza wizyta w polskim sklepie, przeprowadzka do nowego lokum, a na koniec parada Świętego Mikołaja. Sporo tego było, więc żeby się nie pogubić zacznijmy od początku.

W piątek razem z Agą wybraliśmy się na wypad do Mississauga, miasta będącego częścią aglomeracji Toronto (tzw. Greater Toronto Area czyli GTA). Mimo, że jest to 6 co do wielkości miasto w Kanadzie, nie wywarło ono na nas zbyt pozytywnego wrażenia. Nie znaleźliśmy nic, co by nas zainteresowało. Żadnych charakterystycznych miejsc czy dzielnic. Jedynie Square One, znajdujące się w samym centrum Mississauga jedno z największych kanadyjskich kompleksów handlowych, ale to średnia atrakcja. Nie bez powodu miasto to nazywane jest sypialnią Toronto. Jako ciekawostkę dodam tylko, że w Mississauga jest zamieszkiwana przez sporą liczbę Polaków i Kanadyjczyków polskiego pochodzenia - ok. 33% spośród 670 tysięcy mieszkańców (w tym między innymi piłkarza reprezentacji Kanady Tomka Radzińskiego i hokeistę NHL Wojtka Wolskiego).



Z racji polskiej społeczności, znajduje się tutaj również kilka polskich sklepów m.in. Starsky, Wisla czy Eddie's. My wylądowaliśmy w tym ostatnim i od razu po przekroczeniu drzwi wejściowych poczuliśmy się jakby to była oaza. O ile podczas naszego pobytu w Irlandii polskie produkty można było znaleźć w każdym sklepie spożywczym, tak w Kanadzie przez pierwszy miesiąc nie natrafiliśmy na żaden towar, który miałby jakiś związek z polskością (no może oprócz wódki i piwa). U Eddiego natomiast można było znaleźć wszystko, co znajduje się w sklepach w Polsce. Począwszy na pieczywie i napojach, kontynuując przez garmażerkę, wędliny i mięsa, a kończąc na słodyczach, kosmetykach i prasie. Ciężko było zatrzymać wzrok na jedynej rzeczy. Mam wrażenie, że tak mógł się człowiek, który 30-40 lat temu wchodził z szarej ulicy do Baltony. Gdyby nie to, że ograniczała nas liczba rąk, pewnie kupilibyśmy znacznie więcej.



W sobotę natomiast pożegnaliśmy hostel, w którym mieszkaliśmy przez pierwsze 30 dni naszego pobytu w Kanadzie i przeprowadziliśmy się do domku, gdzie będziemy wynajmować pokój. Nowe lokum również znajduje się w ścisłym centrum, nieznacznie dalej od jeziora i LCBO. Pozytywne jest to, że tuż obok domu mamy spory park, więc Lucky będzie miała gdzie się bawić z wiewiórkami. Jedynym minusem jest fakt, że tak jak poprzednio jest to jedynie rozwiązanie tymczasowe. Szybko musimy się więc nacieszyć miejscówką, bo 7 grudnia trzeba będzie się znów ewakuować.







Weekend z kolei zakończył się dla nas paradą Świętego Mikołaja (The Santa Claus Parade). Ta uliczna impreza, co roku przyciąga do Toronto kilkaset tysięcy ludzi, wśród których zawsze dominują dzieci. Parada pierwszy raz odbyła się 1905 roku i była bardzo skromna - brała w niej udział tylko jedna platforma. Dla porównania obecnie jest to jedna z największych parad w Ameryce Północnej, w której uczestniczy prawie 2000 uczestników - w tym 25 platform i tyle samo orkiestr.













Dla nas dziwne było jedynie to, że pośród różnych postaci z kreskówek i telewizji, nigdzie nie pojawił się Święty Mikołaj. Czyżby spóźnił się na własną imprezę?!?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

WSZYSTKO CO CHCIELIBYŚCIE ZNALEŹĆ NA BLOGU - KATEGORIE