środa, 28 lipca 2010

Aquathlon w Bray

Około 2 miesiące temu postanowiłem spróbować swoich sił w triatlonie na dystansie olimpijskim (dla niewtajemniczonych zawody te składają się z trzech konkurencji, tzn. pływania 1.5km, jazdy na rowerze 40km i biegania 10km). Start planuję na koniec sierpnia, jednak wcześniej postanowiłem sprawdzić się w aquthlonie (zwanym również duathlonem, ze względu na fakt, że ograniczony jest jedynie do dwóch konkurencji).





Zawody, które odbyły się w Bray w środę 21 lipca, były dla mnie przetarciem w tego typu imprezie oraz sprawdzianem pływania w morzu. Do pokonania było „jedynie” 750 metrów wpław oraz 5 kilometrów biegiem po nadmorskiej promenadzie. Po pierwszych 200 metrach pływania miałem dosyć wszystkiego. Treningi na basenie nijak się mają do zawodów na otwartej wodzie. Po pierwsze nie ma torów więc regularnie trzeba kontrolować czy zmierza się w dobrym kierunku, po drugie są prądy i fale które znacznie utrudniają łapanie powietrza, po trzecie płynie się w dużej grupie co sprzyja przypadkowym kopniakom, no i po czwarte temperatura wody, która czasem potrafi zniechęcić do pływania już na samym starcie (w Irlandii wymagana jest pianka).







Po około 12 minutach walki w wodzie wyszedłem na brzeg ledwo trzymając się na nogach (dodatkowo migotały mi gwiazdki przed oczami). Czucia nie miałem w żadnych z 10 palów u stóp, a trzeba było się przebierać i ruszać dalej. Na szczęście 2 etap zawodów, był dla mnie znacznie lżejszy, bowiem w końcu udało mi się wyrównać oddech i złapać swój rytm. Na metę wbiegłem jako 32 (na 140 startujących) z czasem 36 minimum i 12 sekund (dla porównania zwycięzca ukończył wyścig w 28 minut).




Aquathlon w Bray traktuję jako bardzo cenne doświadczeniem, które powinno zaprocentować podczas kolejnych wyścigów. Do zawodów w Dublinie został jedynie miesiąc więc zabieram się ostro do treningów, by nie utonąć gdzieś połowie drogi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

WSZYSTKO CO CHCIELIBYŚCIE ZNALEŹĆ NA BLOGU - KATEGORIE