czwartek, 24 marca 2011

Tym razem hokej zamiast koszykówki.


Hokej jest w Kanadzie sportem narodowym i większość mieszkańców Toronto kibicuje którejś z profesjonalnych drużyn - nie zawsze jest to jednak zespół Klonowych Liści (ang. Meaple Leafs). Ponadto każdy, i to chyba bez wyjątków, jest zagorzałym fanem hokejowej reprezentacji - dopingując przy wszelkich nadążających się okazjach swych rodaków w rozgrywkach we wszystkich możliwych kategoriach wiekowych. Dodatkowo też znaczna część Kanadyjczyków ma własne doświadczenia w ślizganiu się na łyżwach za czarnym krążkiem. Sprzyjają temu liczne lodowiska, których w Kanadzie jest chyba więcej niż boisk piłkarskich w Polsce. W samym Toronto jest ich 51 i wszystkie bezpłatne (ewentualna opłata pobierana jest jedynie za wynajem sprzętu, ale dotyczy to tylko przyjezdnych, bo przecież każdy stąd ma swoje łyżwy).







Od przyjazdu do Kanady 5 miesięcy temu, regularnie chodzimy na mecze NBA miejscowych Raptorsów, konsekwentnie omijając występy hokeistów Toronto Meaple Leafs. Do tej pory dziewięciokrotnie mieliśmy okazję podziwiać koszykarzy NBA, ale ani razu nie było nam dane być na spotkaniu ligi NHL. Dzieje się tak z bardzo prostego powodu, którym jest cena biletów. Średnio uśmiecha się nam płacenie $60 za najtańsze miejsca gdzieś pod sufitem, gdy podobne bilety na NBA można kupić już za 12-30 dolarów (i usiąść w dużo lepszych miejscach, które są danego dnia wolne, ale to już raczej zupełnie inna historia).





A więc od jakiegoś czasu czailiśmy się, aby obejrzeć mecz NHL na żywo. Wyszło jednak tak, że ostatecznie wylądowaliśmy na spotkaniu ligi AHL (American Hockey League, czyli zaplecza NHL). Wszystko za sprawą wyjątkowego wydarzenia. Mianowicie Sara, nasza umuzykalniona koleżanka (TUTAJ znajdziecie fragmenty o jej wcześniejszym występie), została poproszona o odśpiewanie hymnów przed meczem hokeistów Toronto Marlies i Adirondack Phantoms (USA). My natomiast zgłosiliśmy się na ochotnika, aby zostać grupą wsparcia. Myślę, że i my i Sara wywiązaliśmy się z przydzielonych nam zadań śpiewająco.





Mecz hokejowy w Ricoh Coliseum było dopiero naszym pierwszym, który mogliśmy zobaczyć na żywo. Do tej pory hokeistów widzieliśmy jedynie na szklanym ekranie. Gra jest jeszcze szybsza niż w telewizji. Potrzeba nam było kilku minut, aby oswoić się z prędkością latającego krążka. Najlepszy efekt był jednak, gdy hokeiści wpadali na bandy (duża w tym była zasługa zawodników z przeciwnej drużyny). Głupawy wyraz twarzy przyklejonego do bandy gracza i towarzyszący temu głośny huk ozdabiały praktycznie każdą akcję na lodowisku. Dodatkowa atrakcją były również "solówki", czyli spontaniczne bójki pomiędzy poszczególnymi zawodnikami. Prawie jak MMA lub gala boksu. Wygląda to zawsze mniej więcej tak, że szczęśliwa dwójka, przy zdumiewająco głośnym aplauzie publiczności, bije się do momentu aż jeden z nich upadnie na boisko. Wtedy po "reprymendzie" od sędziów, obaj udają się na ławkę kar, gdzie mają 5 minut, aby przemyśleć swoje zachowanie. Ciekawe, bo zawsze podczas takich hokejowych walk, czy to w TV czy na żywo, przypomina mi się gra komputerowa Mortal Kombat.







Mecz podzielony jest na 3 dwudziestominutowe tercje, więc teoretycznie powinien trwać nieco ponad godzinę. Za sprawa przerw pomiędzy tercjami, które trwają również po 20 minut oraz licznych momentów w trakcie gry, kiedy zatrzymywany jest czas na zegarze (na przykład podczas walk pomiędzy hokeistami, po strzelonym golu czy przy każdym wznowieniu), cała impreza w rzeczywistości trwa prawie 3 godziny. Nie ma jednak czasu na nudę, gdyż w przerwach o show dbają cheerleaderki (śmiesznie, bo dziewczyny również czyszczą łopatami lodowisko i ustawiają bramki na odpowiednich miejscach) oraz maskotka, która w naszej opinii ma ADHD. Także dzieciaki potrafią być w centrum zainteresowania, często nie zdając sobie z tego nawet sprawy. Dodatkowa zastrzyk emocji zapewniają również liczne konkursy, po których można z meczu wrócić do domu z ekstra biletami na swa ulubiona drużynę, koszulka z autografami zawodników lub jakimś gadżetem w postaci odtwarzacza DVD czy telewizora.









Nasz wypad na hokeja bardzo nam się podobał i być może jeszcze raz się wybierzemy, aby na żywo obejrzeć AHL, a może nawet NHL lub reprezentację Kanady. Wiem jednak, że ja wiernym kibicem łyżew i krążka nie zostanę. Mimo wielu dynamicznych akcji i interesujących zagrań, hokej nie wywołuje u mnie takiego dreszczu jak koszykówka, nawet ta w wykonaniu zupełnych amatorów. Dlatego, gdy do wyboru mam mecz NBA albo hokeja, nawet się nie zastanawiam. Tym bardziej że sezon dla koszykarzy Raptors kończy się za 3 tygodnie - obecnie są na dole tabeli, bez szans na play-offy. Pozostały 4 mecze w Toronto i będziemy mieli okazje być na połowie z nich. Zapowiada się zresztą niesamowite wydarzenie, ponieważ do miasta przyjeżdżają obie drużyny z Florydy: Magic Orlando oraz D-Wade z Miami Heat.



Na koniec jeszcze kilka fotek z naszej wizyty w hotelu InterContinental, w ramach Agi nagrody za pracownika miesiąca. Spędziliśmy ten wieczór (... a potem noc) bardzo przyjemnie jedząc przysmaki serwowane przez szefa kuchni (m.in. rewelacyjna zupę cebulowa z serem, który do dziś delikatnie rozpływa mi się w pamięci, dorsza z alaski o delikatnym mięsie oraz idealnie upieczony stek wołowy) oraz podziwiając widoki roztaczające się z naszego pokoju, usytuowanego na 21 piętrze hotelu. Rano nawet załapaliśmy się na wschód słońca. Poszliśmy jednak z powrotem spać, by w pełni wypoczęci wyskoczyć z łóżka dopiero po 10.








To był naprawdę przyjemny weekend!

3 komentarze:

  1. Fajnie, że tak dobrze sobie radzicie w Kanadzie. W Poznaniu też niezłe atrakcje (w Tarnowie Podgórnym otworzyli kryte lodowisko, gdzie można trochę pojeździć na łyżwach, ale to co Wy macie w tej Oklahomie to niezłe rodeo jest). Korzystajcie z uroków i wolnego czasu. Miłej zabawy.
    PS Na żadnym zdjęciu z tej serii nie ma Wojtka, co pewnie oznacza, że w końcu jakąś koleżankę sobie nagrał (co nie??)
    Pozdrowienia
    Aga i Mateusz

    OdpowiedzUsuń
  2. pozdrowionka z Bydgoszczy :) ,fajnie patrzeć jak realizujecie swoje marzenia :) TAK TRZYMAĆ :) Renata :)

    OdpowiedzUsuń
  3. dzieki wielkie!

    wiesz jak jest. za Wojtkiem to nigdy nie trafisz. ale jak zmieni status na fejsbuku to bedzie juz raczej powazny znak:)

    OdpowiedzUsuń

WSZYSTKO CO CHCIELIBYŚCIE ZNALEŹĆ NA BLOGU - KATEGORIE