Na plaży w Chaung Tha byczyliśmy się całe 4 dni, po czym stwierdziliśmy że odpoczęliśmy już chyba wystarczająco i możemy ruszać w dalszą drogę. Ostatnim przystankiem birmańskiej objazdówki było Yangon. Po 2 dwóch tygodniach w Birmie, jej stolicę wyobrażaliśmy sobie jako kumulację hałasu, smogu, kurzu oraz śmieci, czyli wszystkiego co nam dotychczas uprzykrzało życie. Tymczasem okazało się, że miasto jest o wiele bardziej "cywilizowane" od widzianych przez nas miejsc. Niemniej do europejskich standardów nadal mu jednak daleko, ale wydaje mi się, że w tym przypadku to akurat atut.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą birma. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą birma. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 16 kwietnia 2013
czwartek, 11 kwietnia 2013
W stronę birmańskich plaż.
Podróżowanie po Azji może być relatywnie łatwe, lekkie i przyjemne. Może jednak dostarczać również skrajnie negatywnych emocji. Wiele zależy czym i gdzie będziemy się przemieszczać. Po 5 dniach obcowania z naturą nad jeziorem Inle postanowiliśmy skoczyć na birmańską plażę, aby się trochę pobyczyć i podładować akumulatory na dalsze wojaże (tak, wbrew pozorom, dłuższe podróżowanie może być męczące). I właśnie ten skok na zachodnie wybrzeże Birmy był dla nas ekstremalnym doświadczeniem, które nawet gdybyśmy nie chcieli i tak zapamiętamy do końca życia.

sobota, 16 marca 2013
Czerwone zachody nad Inle Lake.
Jezioro Inle Lake wyobrażaliśmy sobie jako ciche miejsce, gdzie będzie można się trochę zrelaksować na zacisznej plaży, popływać w chłodnej wodzie i pobyć na łonie natury. Rzeczywistość okazała się jednak trochę inna. Plaż w ogóle nie było, ciszę skutecznie zakłócały niezliczone łodzie motorowe, które non stop obwoziły turystów, a ewentualna kąpiel wiązała się z pewnym toaletowym ryzykiem, tonącym na dnie jeziora. Nie oznacza to jednak, że od razu chcieliśmy stamtąd uciekać. Miejsce, mimo wspomnianych wyżej minusów, okazało się bardzo wyjątkowe, a pobyt tutaj na pewno będziemy długo wspominać. Pozytywnie!

środa, 13 marca 2013
Pagodowanie w Bagan.
Podróż autobusem z Mandalay do Bagan miała trwać 7 godzin, od 22 do 5. Stwierdziliśmy więc, że jest to całkiem dobre rozwiązanie, bo będziemy mogli przespać, nie stracimy dnia na podróż, a także zaoszczędzimy pare dolków na noclegu. Plan był całkiem dobry, a ewentualne opóźnienie, którego byliśmy niemal pewnie, działało na naszą korzyść. Okazało się jednak, że teoria teorią, ale w praktyce wygląda to trochę inaczej. Możecie sobie wyobrazić nasze zdziwienie, kiedy okazało się, że podróż zamiast planowanych 7, trwała tylko 4.5h!

sobota, 9 marca 2013
Szok kulturowy w Birmie
Już pierwsze godziny po przylocie do Birmy (obecnie zwanej Myanmar - my dla ułatwienia czytającym pozostaniemy przy wersji używanej w Polsce) zwiastowały, że wizyta w tym kraju będzie inna od dotychczasowych. I nawet nie chodzi o to, że na lotnisku zostaliśmy zaatakowani przez kilkunastu taksówkarzy, którzy niemal siłą, popychając nas na zmianę, próbowali doprowadzić do swoich samochodów. Dość podobne sytuacje zdarzały się już bowiem w Meksyku, a nawet w Kanadzie. Mam na myśli to, co zobaczyliśmy po wyjściu na zewnątrz po kontroli paszportowej. Przez dłuższą chwilę nie mogliśmy się oprzeć wrażeniu, że jakimś cudem przenieśliśmy się w czasie. To był chyba tak zwany szok kulturowy.


Mingalabar Myanmar
Subskrybuj:
Posty (Atom)
WSZYSTKO CO CHCIELIBYŚCIE ZNALEŹĆ NA BLOGU - KATEGORIE
alaska
(5)
birma
(5)
Borneo
(3)
ciekawostki
(10)
dania
(1)
donegal
(1)
drużyna L
(1)
festiwale
(8)
floryda
(2)
geocaching
(3)
góry
(3)
hiszpania
(4)
indonezja
(1)
islandia
(2)
kanada
(43)
konkurs
(1)
kopenhaga
(1)
kultura
(1)
malezja
(4)
maraton
(3)
marzycielska poczta
(1)
meksyk
(4)
muzyka
(5)
nba
(3)
nepal
(5)
niemcy
(1)
podróż marzeń
(29)
podróż w nieznane
(28)
podróże
(55)
polska
(6)
porady
(2)
road trip
(1)
rodzinka
(11)
singapur
(1)
sport
(16)
sumatra
(1)
tajlandia
(6)
triathlon
(3)
usa
(26)
włochy
(3)
zachodnia irlandia
(5)
zielona wyspa
(22)
zwierzaki
(5)
życie
(39)