Nareszcie mogę powiedzieć, że widzieliśmy prawdziwą Kanadę. Tą naturalną, położoną z dala od wielkich miast. Tą, gdzie człowiek słyszy swoje własne myśli, a czas nikogo nie goni. Zdaję sobie sprawę, że był to jedynie niewielki kawałek tego ogromnego kraju, ale zawsze to dobry wstęp do dalszej eksploracji. Wspólnie ze znajomymi spędziliśmy rewelacyjny weekend pod namiotem na półwyspie Bruce Peninsula. Podczas dwudniowego wypadu pływaliśmy w canoe (w Polsce znanymi również jako kanadyjki lub czółna) po zatoce Georgian Bay, łaziliśmy po skalistych brzegach jeziora Huron oraz nurkowaliśmy w jaskini Grotto – zajebista sprawa!
Skaliste brzegi zatoki Georgian Bay